
Uwolnij się od stresu
Czy ktoś z was lubi jak jest brudno w domu? Ale tak szczerze? I nie chodzi tutaj o to, że wolisz bałagan niż sprzątanie. Załóż, że masz wybór – ktoś za ciebie posprząta albo żyjesz w powiększającym się chaosie. Co wybierasz? No właśnie.
Nieporządek negatywnie wpływa na nasze samopoczucie, nie pozwala wypocząć i skupić się na pracy lub nauce. Dopiero kiedy jest czysto – oddychamy swobodnie, czujemy się dobrze i mamy znacznie więcej energii.
Problem wpływu nieporządku na samopoczucie (czy w ogóle na psychikę) człowieka doczekał się wielu badań naukowych. Nieporządek wpływa na nasz poziom stresu w sposób, jakiego sobie nawet nie uświadamiamy. Znana autorka książek i psycholog specjalizująca się w badaniach stresu, Sherrie Boug Carter, podkreśla, że nieporządek powoduje, że nasze zmysły są wciąż podrażniane i muszą reagować na te impulsy, choć są one zupełnie niepotrzebne. Skoro bałagan nie jest zgodny z naszą naturą – natura ta chce się przed nim bronić.
To powoduje, że przebywając w nieporządku, odczuwamy zmęczenie, jesteśmy mniej efektywni w pracy i nauce. Buduje się w nas stres i frustracja, które nie pozwalają na skupienie i budzą nieprzyjemne emocje.
Bałagan rozprasza nas, odwracając uwagę od ego, na czym chcemy – lub powinniśmy – się skupić. Utrudnia relaks, budzi niepokój, wywołuje poczucie winy. Ile razy patrzymy na miejsce, w którym żyjemy i uświadamiamy sobie, że powinniśmy posprzątać już dawno?
Nieporządek, czy wręcz brud, może być też źródłem wstydu, choćby w sytuacji, gdy ktoś wpadnie do nas z niezapowiedzianą wizytą.
Warto wspomnieć jeszcze o jednym – wiele badań poświęcono też wpływowi tzw. twórczego bałaganu na pracę kreatywną. Jednym z nich były eksperymenty przeprowadzone przez naukowców z University of Minnesota, które wykazały, że osoby, które przebywają w pokoju, w którym panuje nieład, częściej wpadają na innowacyjne pomysły i są bardziej podatne na nowe rozwiązania. Jednak należy tu wyraźnie odróżnić nieuporządkowane biurko z notatkami od lepiącej się podłogi czy pokrytej kurzem kanapy.
Jak wspomnieliśmy na początku – czasem stoimy przed wyborem: bałagan czy czas poświęcony na sprzątanie? Kiedy zaczniemy liczyć, jak długo będziemy musieli sprzątać, by osiągnąć pożądany efekt – stres tylko się pogłębia. Na szczęście żyjemy w czasach, w których istnieją zaawansowane technologicznie produkty, dzięki którym czas spędzony na sprzątaniu minie szybko – a nawet może sprawić przyjemność.
Na rynku jest wiele urządzeń, które mają nam pomóc w sprzątaniu. Szczególne miejsce zajmują tu odkurzacze, jako że zwykle to utrzymanie czystej podłogi jest najistotniejszym elementem utrzymania porządku. Wybór jest ogromny, możemy sięgnąć po roboty odkurzające, odkurzacze wodne, piorące, odkurzacze akumulatorowe, ręczne, z różnymi dodatkowymi funkcjami i akcesoriami.
Podjęcie decyzji jest trudne, tym bardziej że odkurzacza nie kupujemy co miesiąc i chcemy mieć coś, co sprawdzi się w praktyce. Dlatego warto najpierw podsumować potrzeby, a dopiero potem poszukać odpowiedniego sprzętu.
Przyjrzyjmy się naszym potrzebom i poszukajmy sprzętu idealnego. Po pierwsze – odkurzacz powinien skutecznie odkurzać, nie zostawiać brudu na podłodze i dobrze wszystko wciągać.
Po drugie – powinien umożliwiać odkurzanie w trudno dostępnych miejscach, jak np. pod meblami czy przy listwach przypodłogowych (żeby nie trzeba było poprawiać np. szczotką).
Po trzecie – powinien radzić sobie z trudnymi do usunięcia zabrudzeniami takimi jak np. wbijająca się w pokrycie kanap sierść zwierząt.
Po czwarte – powinien być lekki. Nikt nie lubi ciągać lub nosić ciężkiego sprzętu, szczególnie jeśli mamy np. dwupoziomowe mieszkanie lub dom.
Wreszcie – powinien umożliwiać odkurzanie i mycie podłogi. Tak, żeby nie trzeba było po odkurzeniu biegać z mopem.
Jeśli dodamy do tej listy jeszcze jeden element – brak konieczności zmagania się z kablem elektrycznym, który zawsze się plącze i wymaga ciągłego przepinania się z gniazdka do gniazdka – uzyskamy obraz lekkiego, bezprzewodowego odkurzacza z funkcją mycia, który pozwala na sprzątanie twardych powierzchni, dywanów oraz np. kanap i trudno dostępnych miejsc.
Odkurzaczem, który spełnia wszystkie te wymagania, jest Philips AquaTrio serii 9000 – absolutna nowinka na rynku, ale przede wszystkim przełomowe rozwiązanie dla osób, które szukają odkurzacza kompletnego, pozwalającego na dokładne, wygodne i przyjemne sprzątanie wszelkiego rodzaju zabrudzeń.
Nowy odkurzacz Philipsa to jedyny na rynku odkurzacz bezprzewodowy z funkcją aktywnego mycia, który jednocześnie jest odkurzaczem z nasadką i podświetleniem LED do odkurzania dywanów oraz niewielkim odkurzaczem ręcznym, ułatwiającym czyszczenie trudno dostępnych miejsc. Philips AquaTrio to więc trzy urządzenia w jednym, zasilane silnikiem na akumulator. W prosty sposób można przełączać się między odkurzaniem i aktywnym myciem na mokro podłogi w kuchni czy salonie, odkurzaniem dywanów w sypialni i czyszczeniem np. kanapy lub odkurzaniem samochodu.
Najbardziej wyróżniającą cechą tego odkurzacza jest technologia AquaSpin, która pozwala na jednoczesne odkurzanie i aktywne mycie. Umożliwia to nasadka, w której działają dwie szybkorotujące szczotki, zbierające wszystkie zanieczyszczenia zarówno przy ruchu do przodu, jak i do tyłu. Każdy ruch to więc efektywne sprzątanie, w przeciwieństwie do wielu innych odkurzaczy myjących, które wymagają przynajmniej dwukrotnego przejechania szczotką w jednym miejscu.
Technologia AquaSpin usuwa kurz, brud, plamy i rozlane płyny oraz zapewnia do 99,9 proc. mniej bakterii na twardych podłogach. Obie szczotki są samoczyszczące, co oznacza, że za każdym obrotem myją podłogę czystą wodą i jednocześnie odprowadzają brudną, a wysoka prędkość obrotowa i działanie siły odśrodkowej sprawia, że nie pozostają na nich zanieczyszczenia. Dzięki temu nie "rozsmarowujemy" brudu, jak to ma miejsce przy użyciu mopa, nawet tego parowego.
Druga funkcja Philips Aqua Trio to odkurzacz z nasadką z podświetleniem LED. Jednym ruchem zmieniamy nasadkę z "mokrej" na "suchą". Diody pozwalają na lepsze dojrzenie zanieczyszczeń, szczególnie w miejscach, gdzie jest mało światła, np. pod meblami. Specjalna konstrukcja szczotki pozwala wjechać pod niskie sprzęty o wysokości 8–9 cm.
Odkurzacz pracuje na baterii do 45 minut w trybie zwykłym (odkurzanie z nasadką z podświetleniem LED) i do 25 minut w trybie odkurzania i aktywnego mycia. Philips AquaTrio ma wymienną baterię, więc jeśli tylko chcemy, możemy podwoić czas pracy urządzenia aż do 90 minut. Ale w większości przypadków nie będzie to koniecznie. Dzięki temu, że zastosowane szczotki są tak efektywne, na jednej baterii możemy sprzątnąć nawet do 185 mkw. powierzchni.
A więc w 25 minut (lub jeszcze mniej) pozbędziemy się więc istotnej przyczyny naszego stresu – brudu na podłodze. Wygodnie i przyjemnie – niemal tak, jakby to ktoś inny za nas sprzątał…
Teraz możemy zająć się pracą, nauką czy poświęcić czas rodzinie. I głęboko odetchnąć w czystym domu czy mieszkaniu.
Jak sprawić, by dziecko sprzątało po sobie i jeszcze pomagało w sprzątaniu innym? Czy to w ogóle możliwe? Wiele zależy od podejścia do sprzątania samych rodziców – przykład idzie z góry. Sprawdzamy więc, co mogą zrobić dorośli, aby dzieci chętniej dbały o porządek, nie tylko we własnym pokoju.
Dla rodziców sprzątanie jest rzeczą naturalną. Dla dzieci – już nie tak oczywistą. Dlatego kwestia utrzymania porządku bywa podłożem konfliktów w rodzinach. Można jednak ograniczyć ich występowanie przez odpowiednie podejście – zarówno do samego procesu sprzątania, jak i tego, kiedy i w jakim stopniu powinno uczestniczyć w nim dziecko.
O radę pytamy specjalistę, psychologa – Jarosława Mirkiewicza, psychoterapeutę i wykładowcę, pracującego również jako doradca rodziców w tematyce wychowawczo-rozwojowej.
Idealna sytuacja dla rodzica – dziecko, które nie dość, że sprząta po sobie, to jeszcze chętnie pomaga w sprzątaniu w domu. Czy to w ogóle możliwe?
Jestem sobie w stanie wyobrazić taki scenariusz – brzmi jak marzenie i nic, tylko próbować je urzeczywistniać. Ale jako psycholog muszę wrzucić tutaj swoje trzy grosze.
Dziecko, które zawsze sprząta po sobie i chętnie pomaga innym, będzie bardzo mocno angażować się w to, co należy robić, w to, co jest od niego oczekiwane i co jest nagradzane przez otoczenie. Może więc rozwijać i utrwalać przekonanie o tym, że to właśnie te oczekiwania są priorytetowe i nadrzędne względem tego, czego ono może pragnąć lub chcieć, np. tego, że może najzwyczajniej w świecie nie mieć ochoty na sprzątanie, bo wolałoby zająć się czymś innym. Czyli w efekcie dziecko może zacząć postrzegać własne potrzeby jako mniej ważne, może ich nawet nie dostrzegać i – w efekcie – przestawać je realizować. Taka sytuacja – choć z zewnątrz pozornie fantastyczna (dziecko wzorem porządku i pomocności) – może więc kreować niekorzystny kontekst rozwojowy.
W jakim wieku dziecko powinno zacząć mieć domowe obowiązki, w tym obowiązek sprzątania nie tylko po sobie, ale też współpracy w rodzinie w tym względzie?
To zależy od tego, jak rozumiemy definicję "domowych obowiązków". Jeśli uznamy, że są nimi pierwsze celowe zachowania, związane z interakcją ze swoim otoczeniem, to te domowe obowiązki powinny pojawiać się, jeszcze zanim dziecko zacznie mówić. Czyli rodzic w interakcji z tak małym dzieckiem powinien pokazywać i wspólnie z maluchem np. odkładać zabawkę na swoje miejsce. W ten sposób czynić zalążki pod rozwinięcie pewnego rytuału, jakim jest odłożenie zabawki po skończonej zabawie.
Te działania oczywiście powinny być dla dziecka też przyjemną aktywnością, a nie mozolnym obowiązkiem. Zasadniczo zakres tych domowych obowiązków powinien podążać za rytmem rozwoju dziecka – wraz z jego rozwijającymi się kompetencjami związanymi z samokontrolą i samoorganizacją.
Jak poprowadzić tę część wychowania? Jakich błędów nie popełniać?
W tym zakresie rodzice rzeczywiście mogą, działając najczęściej w dobrej wierze, popełniać błędy. Najczęstszym z nich jest "wyrywanie" dziecka do sprzątania. Czyli sytuacji, gdy dziecko jest czymś pochłonięte i ma w jednej chwili przestać zajmować się swoimi sprawami, by wykonać polecenie rodzica. To trochę taka sytuacja, gdybyśmy my oglądali finał Ligi Mistrzów (lub wykonywali inną pasjonująca dla nas aktywność) i ktoś poprosił nas, abyśmy właśnie teraz zaczęli zmywać naczynia. Nietrudno wyobrazić sobie, jaką reakcję by to w nas mogło wywołać.
Kolejnym błędem jest sprzątanie "impulsywne", czyli zaczynanie sprzątania wtedy, kiedy nam się to przypomni lub kiedy mamy już ogromny bałagan. Tymczasem robienie porządków (tych małych i tych większych) powinno stanowić pewien stały punkt aktywności, które podejmuje rodzina – być jednym z wielu rytuałów. Za moich czasów taki rytuał odbywał się u mnie w domu w sobotę. Choć sobotnie sprzątanie nie było dla mnie czymś ekscytującym, to jednak było oczywistością, która była dla mnie czymś stałym i przewidywalnym.
Innym jeszcze błędem jest oddelegowywanie dzieci do samodzielnego sprzątania. Szczególnie w okresie nauki i tworzenia nawyku sprzątania czynność ta powinna być wykonywana wspólnie, czyli rodzic sprząta razem z dzieckiem. Oczywistym błędem może też być sytuacja, kiedy dziecko ma wykonać wielkie porządki (np. kiedy ma posprzątać swój cały pokój). Takie oczekiwania są możliwe do spełnienia dla dziecka wtedy, kiedy ma ono już dużą wprawę, a także umiejętności związane z zarządzeniem chaosem wokół siebie.
Czy są tu jakieś "triki", których warto użyć?
Tak, zdecydowanie. Są dosyć proste. Najważniejszy "trik" to ten, aby rodzice, którzy chcą aby ich dzieci sprzątały, sami sprzątali. Czyli żeby ci rodzice modelowali tę umiejętność swoim zachowaniem – dawali tym samym dziecku przykład i byli przez to wobec dziecka uczciwi. To jest dokładnie jak z czytaniem książek: jeśli rodzice czytają książki to, statystycznie rzecz ujmując, dzieci najprawdopodobniej też będą je czytać.
Kolejnym "trikiem" jest to, aby sprzątanie mogło być wspólną aktywnością, którą podejmujemy razem.
Więc "triki", o których mówię, to raczej pewne style funkcjonowania rodziców i rodziny, a nie jakieś cudowne i natychmiastowe w działaniu metody. Cudownych i długofalowo skutecznych "trików" niestety nie ma.
Czy nagradzanie, czyli pieniądze, słodycze, dodatkowe przyjemności w zamian za sprzątanie, to dobry pomysł?
Jeszcze nie tak dawno niektórzy psychologowie rekomendowali stosowanie takich "zewnętrznych" motywatorów – szczególnie na początku, kiedy chcemy wprowadzić i utrwalić pożądane zachowanie dziecka. Dla niektórych dzieci to może być dobre rozwiązanie – taka zachęta na przełamanie lodów.
Problem w tym, że takie metody działają spektakularnie, ale zazwyczaj krótko. Dziecko szybko przyzwyczaja się do takiej nagrody, przez co traci ona swoją pierwotną moc. Dużo ważniejszą, choć trudniejszą i bardziej mozolną metodą, będzie długotrwałe kształtowanie nawyków u dziecka, współdziałanie z nim w zakresie sprzątania.
A dzieci starsze? Na przykład mam w domu nastolatka, który sprząta tylko pod przymusem. Czy tutaj można coś jeszcze zrobić, by po prostu wykonywał swoje obowiązki?
Brzmi jak opis całkiem normalnej sytuacji: gdy nastolatek nie garnie się do sprzątania lub wręcz sprząta tylko wobec mocnych nacisków rodzica. Nastolatek będzie realizował ważne wyzwanie rozwojowe, jakim jest budowanie swojej odrębności i autonomii poprzez kwestionowanie zasad i norm nakładanych przez rodziców. To zupełnie normalne, a wręcz konieczne, aby proces indywidualizacji mógł się dokonać. W końcu obowiązki związane ze sprzątaniem są dla nastolatka wręcz "idealne", aby je zakwestionować, gdyż są kwintesencją świata rodziców.
I tutaj pewnym rozwiązaniem może być umiejętne podejście do kwestii porządków w zgodzie z tą właśnie fazą rozwojową nastolatka. Skoro on potrzebuje czuć się autonomiczny i traktowany po partnersku, to może warto spróbować po partnersku pogadać z nastolatkiem o tym, jak widzi kwestię sprzątania i jakie warunki realizacji tych aktywności byłyby dla niego OK. Co mógłby sprzątać i kiedy? Czyli de facto chodzi tu o odejście od formuły narzucania, na korzyść formuły partnerstwa.
To ma także sens w tym znaczeniu, że ograniczanie narzucania w naturalny sposób ograniczać będzie motyw oporu (w myśl zasady: buntuję się przede wszystkim wtedy, kiedy ktoś coś mi każe robić). Oczywiście taka koncepcja nie daje gwarancji sukcesu – nastolatkowie, którzy doświadczają trudności w relacji z rodzicami, mogą, z różnych powodów, nie być skłonni do współpracy czy kompromisów.
Jakie znaczenie ma sprzęt? Świetny odkurzacz, który niemal "sam" sprząta, czyli coś, co jest wygodne, nowoczesne i "fajne" – czy może pomóc na dłużej niż kilka dni?
Sam lubię gadżety i chętnie z nich korzystam – częstokroć ogromnie ułatwiają życie. Tylko ich moc ma znaczenie przede wszystkim wtedy, kiedy posługują się nimi osoby, które mają już ukształtowane nawyki. Jeśli dziecko nie umie sprzątać, to fajny sprzątający gadżet może je jedynie w tym nieumieniu jeszcze dodatkowo utwierdzić, bo – jak tylko przestanie być atrakcyjny – dziecko pewnie wróci do swoich wcześniejszych nawyków.
Czyli gadżety i nowoczesne sprzęty tak, tylko w zgodzie z fazą rozwojową dziecka. To trochę jak ze smartfonem – choć ogromnie ułatwia komunikację, to głównie wśród osób, którzy już umieją się dobrze komunikować. Zdecydowanie polecałbym rodzicom, aby przede wszystkim poświęcili swoim dzieciom trochę czasu, uwagi i bliskości. To potrafi czynić cuda – nie tylko w temacie sprzątania.
Często brakuje ci czasu dla rodziny, dla siebie? Wciąż tylko praca, dom – gotowanie, pranie, sprzątanie? Jeśli zdecydujesz się zmienić swoje życie, możesz zaoszczędzić nawet kilkanaście godzin w tygodniu. A jest to możliwe dzięki innowacyjnym urządzeniom, które wymyślono tylko po to, by żyło się nam łatwiej.
W ciągu dnia pośpiech w pracy, bo terminy są bardzo krótkie. Potem pospieszne odbieranie dzieci ze szkoły lub przedszkola. Wieczorem trzeba "ogarnąć" wszystko w domu – w tym utrzymać go w czystości, coś ugotować, uprać. Zapanować nad zakupami, rachunkami… Wciąż pamiętając o tym, że przecież najbardziej liczą się chwile spędzone z najbliższymi lub czas dla siebie. Tylko jak zadbać o to, by mieć ten czas?
Będzie o to trudno bez korzystania z osiągnięć współczesnej technologii. Innowacje pomagają zminimalizować wysiłek i zmaksymalizować ilość wolnego czasu, który można poświęcić dla rodziny czy własnych przyjemności lub rozwoju.
Jeśli więc szukać "zagubionego" w codzienności czasu – podpowiadamy, ile można zaoszczędzić, jeśli zacznie się korzystać z konkretnych sprzętów domowych. Być może z niektórymi z nich znamy się już bardzo dobrze, niektóre pewnie jeszcze czekają na "swoją kolej".
To podsumowanie ma ci pomóc podjąć decyzję, czego potrzebujesz najbardziej. A może zdecydujesz się na wszystko?
Pewnie co tylko się da załatwiasz przez internet. Zakupy, rachunki, ostatnio nawet praca i nauka. Nie musisz wychodzić z domu, wszystko dzieje się sprawniej i szybciej. I oszczędniej.
Być może masz nowoczesną pralkę i suszarkę lub urządzenie typu dwa w jednym. To też istotna oszczędność czasu, bo nie trzeba rozwieszać i suszyć prania w tradycyjny sposób.
Korzystasz ze zmywarek do naczyń? Współczesne urządzenia pozwalają na osiągnięcie efektów nawet lepszych niż zmywanie ręczne. A to ostatnie – wiadomo – trwa i trwa…
A może używasz robota kuchennego? Te urządzenia są coraz "mądrzejsze", ich zaawansowanie sprawia, że możemy po prostu wkładać składniki jeden po drugim, by na końcu otrzymać smaczny posiłek, w czasie znacznie krótszym niż przy tradycyjnym gotowaniu.
A może w ogóle twój dom jest w jakiejś części "smart"? Może masz automatyczne podlewanie, system zarządzania światłem, ogrzewaniem? To wszystko pozwala na zautomatyzowanie czynności, które w innym przypadku – a jakże – zajmują czas.
Zapomnieliśmy jeszcze o czymś, chociaż… wcale nie zapomnieliśmy, tylko zostawiliśmy na koniec. Specjalną uwagę chcemy bowiem poświęcić wygodnemu i szybkiemu odkurzaniu. Bo to też czynność, która zajmuje nam wiele czasu, a która – dzięki innowacyjnym rozwiązaniom technologicznym – może stać się przyjemna i trwać znacznie krócej niż dotychczas.
Niezależnie od tego, czy mamy małe mieszkanie czy duży dom, przynajmniej raz w tygodniu podłoga powinna "zobaczyć" odkurzacz. A tam, gdzie mamy płytki, panele czy deskę podłogową – również mopa. Odkurzania nie da się uniknąć, pytanie tylko – jak może nam w tym pomóc technologia?
Mamy do dyspozycji sporo różnego rodzaju odkurzaczy i tutaj jako pierwsze w kontekście technologicznym przychodzą nam do głowy odkurzacze samojezdne, roboty, które mają wykonać całą pracę za nas. Tu pojawia się jednak taki problem, że chociaż są to urządzenia coraz bardziej zaawansowane, to wciąż do doskonałości sporo im pozostaje. Ich niewielka moc ssąca wymaga tego, żeby sprzątały często, najlepiej codziennie, dzięki temu kurz nie wnika głęboko. Wymagają przy tym odpowiednio przygotowanej podłogi, co oznacza, że nie mogą tam leżeć przedmioty, które mogą przeszkodzić w odkurzaniu. Robot w najlepszym razie je wyminie (i pozostawi niesprzątnięty fragment) lub się na nich zatrzyma i nie dokończy odkurzania. Oszczędność czasu jest w tym przypadku raczej pozorna – niby nie odkurzamy, ale musimy codziennie sprzątać podłogę.
Inny wybór to odkurzacz wodny. Zwykle to bardzo wydajne urządzenia, pozwalające na dokładne sprzątanie. Niektóre mają nawet dodatkową funkcję czyszczenia parą podczas odkurzania twardych powierzchni. Nie boją się rozlanych płynów i przyschniętego brudu. Kłopot z nimi jest taki, że są trudne do czyszczenia i bardzo ciężkie, bo zawierają duże misy z wodą i parowniki, co w sumie daje nawet kilkanaście kilogramów. Kto raz przeniósł taki odkurzacz na piętro i z powrotem, a potem mył go po sprzątaniu, ten wie, o czym mowa.
Kolejna – przeciwstawna – opcja to odkurzacz ręczny, dzisiaj najczęściej zasilany z baterii. Ma wiele zalet: jest lekki, wygodny w użytkowaniu i czyszczeniu, jedno naładowanie wystarcza zwykle na odkurzenie średniej wielkości domu. Niestety – takie urządzenia zazwyczaj nie "grzeszą" dużą efektywnością w zbieraniu brudu, trzeba też uważać na rozlane płyny, bo ich wciągnięcie do odkurzacza może skończyć się awarią. Prawdą jest też, że odkurza się nimi szybko, ale co z tego, jeśli potem trzeba jeszcze biegać po domu z mopem, żeby umyć podłogi w kuchni, łazience czy salonie.
Skoro więc jest potrzeba – powstało rozwiązanie. Odkurzacz, który łączy w sobie zalety wszystkich innych: jest lekki i poręczny, bezprzewodowy (zasilany z pojemnej baterii), dokładnie czyści sprzątane powierzchnie na sucho i… na mokro. Od razu. Za jednym pociągnięciem. Nie wymaga też kłopotliwego czyszczenia, bo czyści się sam.
Na pomysł takiego urządzenia wpadli inżynierowie Philipsa. Stworzyli odkurzacz AquaTrio, czyli – zgodnie z nazwą – sprzęt typu "trzy w jednym". Mamy tu bezprzewodowy odkurzacz z funkcją aktywnego mycia (odkurzanie i mycie), bezprzewodowy odkurzacz z nasadką i podświetleniem LED ("zwykłe" odkurzanie) oraz bezprzewodowy odkurzacz ręczny (czyszczenie trudno dostępnych miejsc i niewielkich powierzchni, jak np. kanapy czy wnętrza samochodów).
Wszystko jest zasilane jedną jednostką z silnikiem, do której po prostu podłączamy odpowiednie końcówki i akcesoria.
Po pierwsze nie trzeba biegać z mopem, czyli de facto dwukrotnie pracować nad czystością tego samego fragmentu podłogi. AquaTrio pozwala na dogłębne czyszczenie twardych podłóg na mokro, wykorzystując opatentowaną technologię AquaSpin. Zastosowane są tu dwie szybkorotujące szczotki, które jednocześnie odkurzają i aktywnie myją twarde podłogi. Wystarczy jeden ruch w dowolnym kierunku – do przodu lub do tyłu, za każdym razem efekt będzie taki sam. Odkurzacz usuwa brud i plamy, nie boi się płynów (np. rozlanej kawy) i zapewnia do 99,9 procent mniej bakterii. Wysoka prędkość obrotowa szczotek i działanie siły odśrodkowej sprawiają, że podczas sprzątania następuje proces samooczyszczenia, dzięki czemu zawsze sprzątamy czystą wodą (pobieraną ze zbiornika) i nie rozmazujemy brudu na podłodze (jak np. przy myciu mopem).
Po drugie odkurzacz pozwala wjechać pod niskie meble (8–9 cm) i umyć podłogę przy samej ścianie (6 mm krawędzi po obu stronach szczotek). Nie trzeba więc tracić czasu na "dosprzątanie" tych miejsc.
Po trzecie po zakończeniu pracy całe urządzenie i szczotki można wyczyścić za pomocą automatycznego programu czyszczącego. Trwa to jedynie 4 minuty.
Po czwarte wszystko mamy zawsze pod ręką na wygodnej stacji dokującej. Kiedy chcemy, możemy sięgnąć np. po ręczny odkurzacz, by szybko sprzątnąć rozsypaną w kuchni mąkę albo wyczyścić kanapę z psiej sierści dzięki dodatkowej mini elektroszczotce.
Po piąte wystarczy przejechać raz w danym miejscu, nie trzeba powtarzać ruchów, a więc sprząta się szybko. Jak podliczył producent – 25 minut pracy na akumulatorze w trybie jednoczesnego odkurzania i aktywnego mycia wystarczy na sprzątnięcie nawet 185 m2 powierzchni. Dzięki wymiennej baterii można podwoić czas pracy urządzenia.
Spróbujmy pokusić się o zgrubne oszacowanie, ile możemy zaoszczędzić czasu dzięki zastosowaniu nowoczesnych urządzeń.
Dzięki technologii coraz częściej możemy pracować z domu. Oszczędność na dojazdach – w większych miastach nawet ponad godzina dziennie.
Gotujemy z robotem – zamiast godziny, półtorej możemy na to przeznaczyć jakieś 40 minut. Myjemy naczynia w zmywarce – kolejne pół godziny dziennych oszczędności.
Pierzemy i suszymy automatycznie w pralkosuszarce lub chociaż z wykorzystaniem suszarki. Oszczędzamy pół godziny, bo nie musimy rozwieszać i zbierać prania. Powiedzmy: dwa razy w tygodniu.
Dorzućmy do tego automatycznie podlewanie (np. również dwa razy w tygodniu po pół godziny) w ramach szeroko pojętego "smart home".
Mamy więc (licząc naprawdę "z grubsza") przynajmniej 14 godzin zaoszczędzonych dzięki tym wszystkim urządzeniom. Dołóżmy do tego odkurzanie z wykorzystaniem nowoczesnego urządzenia Philips AquaTrio. Zakładamy godzinę oszczędności w tygodniu na odkurzaniu i myciu podłóg plus pół godziny dzięki temu, że mamy pod ręką lekki odkurzacz, który pozwoli "na szybko" posprzątać codzienne zabrudzenia, czyli w sumie półtorej godziny w tygodniu, zatem plus 10 procent do naszego wolnego czasu, "wypracowanego" dzięki nowoczesnej technologii. Razem zebrało się więc aż 15,5 godziny!
Teraz pozostaje tylko wybrać, co z tymi godzinami zrobimy, a przecież możemy wiele – nazbierał się praktycznie cały wolny dzień!
Nowoczesny sprzęt AGD ma ułatwiać nam życie i oszczędzać nasz czas. Odkurzacz Philips AquaTrio doskonale wywiązuje się z tego zadania. Odkurzanie i mycie są łatwe i szybkie. A to wszystko dzięki innowacyjnym technologiom, które w nim zastosowano.
Dom to miejsce, w którym chcemy spędzać czas z rodziną, odpocząć, mieć chwile dla siebie. Chcemy też, by przyjemnie się w nim przebywało. To oznacza konieczność dbania o czystość, na co nie zawsze mamy czas. Na szczęście technologia pozwala nam go oszczędzić razem z potrzebną nam energią – jednym z najlepszych przykładów jest oferowany przez firmę Philips odkurzacz z funkcją aktywnego mycia, AquaTrio.
Bez przesady można powiedzieć, że to przełomowe rozwiązanie w kategorii odkurzaczy bezprzewodowych. Zastosowano w nim zaawansowane rozwiązania technologiczne, chronione kilkunastoma patentami. Efekt jest taki, że sprzątanie zajmuje dużo mniej czasu i jest bardziej skuteczne.
Jak to działa?
Ten odkurzacz najbardziej wyróżnia funkcja odkurzania z aktywnym myciem, która pozwala na usunięcie z twardych podłóg nawet uporczywych plam czy rozlanych płynów.
Podłoga czyszczona jest za pomocą nasadki z dwoma szczotkami, z udziałem czystej wody dostarczanej ze zbiornika umieszczonego na górze odkurzacza. Zanieczyszczona woda jest wciągana do drugiego pojemnika, dzięki czemu nie rozmazujemy brudu po podłodze.
Zatrzymajmy się na chwilę przy samej nasadce do mycia. Wykorzystana jest tu opatentowana technologia AquaSpin, dzięki której dwie szybkorotujące szczotki PowerBrush skutecznie odkurzają i aktywnie myją twarde podłogi. Szczotki obracają się w taki sposób, że nie jest ważne, w którą stroną porusza się nasadka myjąca – do przodu czy do tyłu – czyszczenie zawsze jest tak samo skuteczne. I z tego powodu zajmuje niewiele czasu. Nie ma potrzeby powtórnego przejeżdżania po tym samym fragmencie podłogi. Jeśli brudu jest więcej – wystarczy przełączyć urządzenie na tryb intensywny, wtedy używana jest większa ilość wody.
Warto tu dodać, że obracanie się szczotek ma tak naprawdę dwa zadania – czyścić podłogę i czyścić same szczotki. Dzięki 4500 obrotom na minutę brud i kurz są wyrzucane ze szczotek przez siłę odśrodkową i od razu wciągane do rury odkurzacza. Jednocześnie do nasadki myjącej dostarczana jest czysta woda. Cały proces wygląda więc następująco: czysta woda jest uwalniana na podłogę, szczotki zbierają brud i wodę z podłogi, jednocześnie ją myjąc. Siła odśrodkowa wypycha brud i brudną wodę do wnętrza nasadki, a ciąg odkurzacza zabiera je do pojemnika na brud. Teraz czysta woda znów trafia na podłogę i cały cykl się powtarza.
Oba zbiorniki na wodę są tak skonstruowane, żeby płyny pozostały w ich wnętrzu niezależnie od położenia urządzenia. Nawet przy gwałtownych ruchach nie ma mowy o przeciekach. A kiedy zbiornik na brudną wodę jest już pełny, na wyświetlaczu pojawia się odpowiedni komunikat. Wtedy bez problemu – i rozlewania – wyjmujemy zbiornik, wylewamy brudną ciecz i montujemy go z powrotem. Podobnie ze zbiornikiem na czystą wodę. Kiedy się skończy, łatwo jest go wyjąć i zamontować po uzupełnieniu.
Do wody można dodać płyn do mycia podłóg Philipsa, który dzięki skoncentrowanej formule pozwala usunąć bakterie i sprawia, że po sprzątaniu w powietrzu unosi się przyjemny zapach.
Większość odkurzaczy, które korzystają z wody, trzeba po użyciu umyć. AquaTrio nie jest pod tym względem wyjątkiem, ale… tylko w odniesieniu do zasady. To urządzenie myje się bowiem samo. Wystarczy po zakończeniu sprzątania umieścić je w stacji dokującej. Tam rozpocznie się automatyczny cykl samoczyszczenia. Potrwa zaledwie 4 minuty i całkowicie wyczyści szczotki oraz wnętrze urządzenia. Same szczotki można w prosty sposób wyjąć z nasadki i zostawić na stacji dokującej, żeby wyschły.
Szczotki PowerBrush oczywiście zużywają się z czasem i należy je wymieniać co ok. 6 miesięcy bądź zależnie od częstotliwości użytkowania.
AquaTrio to też odkurzanie bardziej tradycyjne, czyli na sucho, z wykorzystaniem nasadki zasysającej z elektroszczotką. Rozwiązanie Philipsa od wielu innych odróżnia podświetlenie LED umieszczone na froncie tej nasadki. Dzięki temu wyraźnie widać pozostały do sprzątnięcia kurz. To bardzo przydatne nie tylko w ciemnych pomieszczeniach czy pod meblami, ale też w normalnych warunkach – dodatkowe doświetlenie pomaga w odkurzaniu nawet w słoneczny dzień.
Wspomnieliśmy o sprzątaniu pod meblami – tutaj też inżynierowie Philipsa stanęli na wysokości (czy raczej "niskości") zadania. Wystarczy bowiem 8-centymetrowa szczelina, by można było dokładnie odkurzyć np. pod szafą, kanapą czy komodą.
Philips AquaTrio może też pracować jako odkurzacz ręczny. W tym zastosowaniu wykorzystujemy tylko rączkę z silnikiem – w ten sposób szybko i lekko wciągniemy rozsypaną przypadkiem kawę czy inne okruchy. Urządzenie jest zawsze pod ręką i wystarczy chwila, by posprzątać coś "na bieżąco".
Ta możliwość najlepiej sprawdza się przy sprzątaniu kanap, foteli czy samochodów. Długa szczelinowa nakładka pozwala dotrzeć w zagłębienia. Z kolei właściciele zwierząt docenią dodatkową mini elektroszczotkę, która doskonale usunie sierść z tapicerki.
Kolorowy wyświetlacz LCD, umieszczony na rączce, przekazuje wszystkie istotne komunikaty. Pokazuje poziom naładowania baterii, aktywny tryb czyszczenia czy też to, że zbiornik na brudną wodę jest pełny.
Jeśli z urządzeniem jest coś nie tak – na wyświetlaczu pojawia się kod QR. Wystarczy go zeskanować telefonem, by przejść od razu na stronę internetową z opisem rozwiązania problemu.
Sprawą, o którą często martwią się właściciele urządzeń zasilanych z akumulatora, jest czas pracy na baterii. Na szczęście współczesna technologia pozwala na osiągnięcie bardzo dobrej wydajności. W przypadku Philips AquaTrio akumulator pozwala na pracę przez 25 minut w trybie odkurzania i aktywnego mycia. Jak wyliczyli specjaliści Philipsa, umożliwi to sprzątnięcie nawet 185 mkw. podłogi!
Jeśli korzystamy z odkurzacza z nasadką z podświetleniem LED, w trybie normalnym odkurzamy nawet przez 45 minut, a trybie turbo – 25 minut.
Osobom, którym te czasy nie wystarczają, producent oferuje możliwość podwojenia czasu pracy urządzenia i zakupu dodatkowej baterii, sprzedawanej razem z ładowarką.
Podłogi odkurzone i umyte, kanapy wyczyszczone z sierści zwierzaków, odkurzacz sam się oczyścił. Urządzenie wciąż mamy pod ręką, ustawione na stacji dokującej, w razie gdyby coś trzeba było dosprzątać na szybko. Wszystko zajęło znacznie mniej czasu niż wtedy, gdy korzystaliśmy z tradycyjnych metod odkurzania i mycia.
Mamy wreszcie czas na odpoczynek i przyjemności.